Site icon Zupełnie Inna Opowieść

Bond i kryzys energetyczny | Człowiek ze złotym pistoletem, reż. Guy Hamilton | #bond25

Advertisements

„Człowiek ze złotym pistoletem” – choć należy do słabszych filmów z serii o Bondzie – jest bodaj pierwszym i jednym z niewielu w tym cyklu (może obok „Quantum of Solace”), w którym tłem dla intrygi są autentyczne w danej chwili problemy świata. W tym przypadku był to dotkliwy kryzys energetyczny 1973 roku.

Po wybuchu izraelsko-arabskiej wojny Jom Kippur członkowie OPEC zdecydowali się wstrzymać dostawy ropy do krajów popierających Izrael, w tym do USA i Europy Zachodniej. A przecież już przed konfliktem produkcja ropy była na poziomie tak niskim, że ledwo pokrywała światowe zapotrzebowanie na ten surowiec. Jeśli dodać do tego chłodną zimę, jaka zdarzyła się na przełomie dziesięcioleci, to nic dziwnego, że w jednej chwili cena baryłki skoczyła do 35 dol., czyli o 600 proc. Tak rozpoczął się kryzys energetyczny, który trwał przez rok.   

I tu właśnie wkracza Bond. Oczywiście nie znajdziemy w filmie całego polityczno-gospodarczego tła, może poza jedną aluzją, w której faktycznie wspomina się o kryzysie. Znajdziemy za to intrygę osnutą wokół energii słonecznej, bo jeśli odrzucić całą, z lekka kiczowatą otoczkę towarzyszącą niejakiemu Francisco Scaramandze (Christopher Lee), płatnemu zabójcy, najwyraźniej rozmiłowanemu w złocie, to najważniejszy w filmie okazuje się „agitator soleksowy”, w skrócie Solex – to o niego w istocie toczy się walka. Tym bardziej że to nie tylko urządzenie do wytwarzania energii, ale i niejako prrzy okazji precyzyjna broń.   

Początkiem intrygi jest jednak przesyłka, którą otrzymuje MI6 – to złota kula do pistoletu z grawerunkiem „007”, charakterystyczna właśnie dla Scaramangi. Bond nie ma wyjścia – musi ruszyć na poszukiwanie złoczyńcy, by wyjaśnić zagadkę. Będzie to o tyle trudne, że antagonista jest nie tylko nieuchwytny, ale też nikomu nieznany. By zająć się nowym, trudnym zadaniem, Bond musi porzucić prowadzoną właśnie sprawę zaginięcia naukowca zajmującego się energią słoneczną, którego pomysły są w stanie rozwiązać kryzys energetyczny. Szybko okazuje się jednak, że obie sprawy się ze sobą łączą.

Tym, co w filmie nie do końca zagrało, moim zdaniem jest głównie postać Scaramangi – łotra, który swoim zamiłowaniem do złotego kruszcu nawiązuje do postaci Goldfingera i jak tamten jest typem szaleńca (co tu objawia się urządzaniem „polowań” na innych łotrów, prowadzonych w zainscenizowanym do tego, pełnym pułapek, pomieszczeniu zlokalizowanym na jednej z wysepek w zatoce Phang Nga). Lee w roli płatnego mordercy nie stworzył postaci, której zło rzeczywiście by przerażało. Podobnie nie przemawia do mnie postać Nick Nacka, asystenta Scaramangi, który jest najczęściej groteskowy i nie jest postacią formatu pomocnika Goldfingera, czyli Oddjoba. Znacznie ciekawszym przeciwnikiem wydaje się tu Hai Fat (Richard Loo), zachłanny chiński biznesmen, którego złowrogi potencjał nie zostaje tu jednak wykorzystany.

Scenarzyści po raz kolejny nie poradzili sobie też z postaciami kobiecymi – Andrea Anders (Maud Adams) miewa co prawda przebłyski niezależności, ale szybko kończy przygodę z filmem, za to Goodnight (Britt Eckland) to klon Tiffany Case z „Diamenty są wieczne” – głupiutka postać w bikini, która robi wszystko źle, nawet jeśli chce dobrze i wiele razy mamy wrażenie, że nie umie nawet czytać    

Niczego nie można za to zarzucić lokacjom – Tajlandia, Hongkong i Macao robią wrażenie, podobnie zresztą jak wykorzystanie autentycznego wraku RMS Queen Elisabeth, który zatonął u wybrzeży Hongkongu. Wnętrze statku (to już oczywiście studio) jako tymczasowa siedziba służb specjalnych to wszak scenograficzny majstersztyk. Akurat z tego punktu widzenia to jeden z najlepszych „Bondów” w dziejach.

Scaramanga w cukrze czyli jak film ma się do książki

Istnieją wątpliwości czy „Człowiek ze złotym pistoletem” jest powieścią napisaną od początku do końca przez Iana Fleminga. Książka wydana została bowiem już po jego śmierci. Z korespondencji autora wynika, że zdążył ją ukończyć, choć nie był z niej zadowolony. Często można znaleźć informacje, że tak naprawdę książka powstała po śmierci pisarza i jest dziełem ghostwritera, który trzymał się notatek Fleminga. Dla filmu jednak nie ma to większego znaczenia, bo obraz kinowy niewiele ma wspólnego z literackim pierwowzorem. Może oprócz nazwiska Scaramangi i jego zawodu, trzeciego sutka, złotego pistoletu i krótkiego wspomnienia o zabitym w młodości słoniu.

Kuzyn Iana Fleminga czyli ciekawostki

James Bond powróci na zupelnieinnaopowiesc.com w filmie „Szpieg, który mnie kochał”.

Człowiek ze złotym pistoletem (The Man with the Golden Gun)
Reż. Guy Hamilton
Scenariusz: Richard Maibaum, Tom Mankiewicz na podstawie powieści Iana Fleminga
Wielka Brytania 1974

Exit mobile version