recenzja

W poszukiwaniu dostrojonej świadomości | Marcin Fabjański, Uwolnij się!

„Uwolnij się!” Marcina Fabjańskiego jest tabletką na nosemę, chorobę pospolitej świadomości. Ale żeby zadziałała, musimy pamiętać, że to tylko pierwsza dawka. I że trzeba ją ssać powoli, a nie połykać. 

Nie ma w tym porównaniu przesady – Fabjański, twórca Apenińskiej Szkoły Żywej Filozofii, podjął się bowiem w swojej książce trudnego zadania. Oto mamy szanse dzięki lekturze wyleczyć się z wszystkich tych przywar, które sprawiają, że nie jesteśmy w stanie osiągnąć stanu trwałego szczęścia. Szczęścia, definiowanego jako oikeiôsis – pełne dostrojenie do wszechświata.

Rzecz w tym bowiem, że żyjemy w kokonie, utkanym z wszystkiego tego, co na co dzień uważamy za miernik szczęścia, a co w istocie jest ulotne, nietrwałe, a przy tym trudne do zdobycia. Nowy samochód, sukces zawodowy, sława – wszystko to są jedynie produkty oferowane przez „speców od sprzedaży dóbr niepotrzebnych”. Oferują nam one spełnienie, to prawda, ale „nie dotrzymają obietnicy trwałej radości”. Jeśli tego nie rozumiemy, to znaczy, że toczy nas właśnie nosema, choroba, na którą najwyższy czas zażyć lekarstwo, przepisane przez siedmiu filozofów, przywołanych przez Marcina Fabjańskiego w „Uwolnij się”.

Oczywiście nosema ma wiele objawów. Na każdy z nich autor przepisuje nam inną terapię. I tak Nietzschem leczy się wikłanie w urojenia i podatność na szantaż moralny, Epiktetem drażniące namiętności, Buddą m.in. ignorancję, a Epikurem m.in. zakupoholizm, pracoholizm i wypalenie, a wreszcie lęk przed śmiercią. I to bez podsuwanej przez religie złudnej wiary w życie po życiu. Ale są jeszcze terapie Montaigne’em, Laozi, Schopenhauerem – każda z nich to solidna dawka antidotum na wycinek toczącego nas wynaturzenia, polegającego na tym, że „postrzegamy świat nie jako świat, lecz jako środek służący do zaspokojenia (…) pragnień”. Chcemy zarządzać rzeczywistością, zamiast się jej czasem przyjrzeć (z terapii Laozi).

Na czym jednak konkretnie polegają te terapie? Co proponują nam wspomniani tu filozofowie? Szczęście, to prawdziwe, osiągniemy dzięki zaspokajaniu głodu – cielesnego lub duchowego – prostymi potrawami. I nie ma nic prostszego, bo to, co naturalne, jest łatwe do zdobycia, z trudem zdobywa się to, co urojone (z terapii Epikurem). Nie dawajmy – jak pisał Marek Aureliusz – „roić wyobraźni”. Uspokójmy popędy, bądźmy panami teraźniejszości. Bowiem świadomość dostrojona objawia się wtedy, gdy następuje całkowita zgodność naszych pragnień z tym, co dzieje się teraz (z terapii Epiktetem, z dodatkiem Aureliusza). I jeszcze Laozi: „Mam tylko trzy cenne rzeczy, których strzegę niczym skarbu: pierwszą z trzech jest współczucie, drugą – nieposiadanie, a trzecią – odmowa starania się o to, by być kimś ważnym”. 

Ale, uwaga – i autor podkreśla to wyraźnie – choć książka mówi o filozofach-banitach, to sama filozofia jako taka nie jest ucieczką od świata. Wprost przeciwnie: jest wyjściem mu naprzeciw, „syceniem się witalnością życia”. Nie pomoże nam też pozbyć się problemów, za to odbierze im moc panowania nad nami.

Marcin Fabjański nie ogranicza się jednak do przytaczania cytatów, nie dostajemy wszak zbioru aforyzmów. „Uwolnij się!” nie jest też poradnikiem, choć każdy rozdział kończy autor listą prostych porad oraz lekcją praktycznego ich zastosowania w życiu. To przede wszystkim niezwykle ważna książka, która sprowadzając do wspólnego mianownika najważniejsze wnioski z przemyśleń wielkich filozofów i filtrując je przez doświadczenia i przemyślenia samego autora, a także adeptów jego szkoły, daje nam szansę na podjęcie próby oderwania się od wszystkiego tego, co sprawia, że „walczymy z życiem”, zamiast żyć. Pod warunkiem, że będziemy się z tą książką zapoznawać uważnie. Ssać te tabletkę powoli, a nie połykać.    

Marcin Fabjański, Uwolnij się! Dobre życie według siedmiu filozofów-terapautów
Znak Literanova, Kraków 2020

%d