Od czasu do czasu w internecie, a i czasami na ekranach telewizorów w serwisach informacyjnych, pojawiają się krótkie filmiki ukazujące zwierzęta złapane w kadrze przez fotopułapki. Czasem jest to niedźwiedź buszujący wśród uli, czasem wilki taplające się w niewielkiej sadzawce. Są to jednak tylko krótkie migawki, a prawdziwa historia czai się poza okiem kamery, żyje w opowieściach ludzi opiekujących się naszymi lasami, żyjących w bezpośrednim kontakcie z naturą.

Jednym z tych, którzy swoje życie związali z bieszczadzkimi lasami, połoninami i zamieszkującymi je zwierzakami jest leśniczy Kazimierz Nóżka. Jak mówi w książce Marcina Szumowskiego „Niedźwiedzica z Baligrodu” ów leśnik z Polanki, wszystko zaczęło się 23 grudnia 2017 r. , gdy nagrał scenę polowania wilków na niedźwiedzie. Dodajmy, że w jednej ze scen epizodyczną rolę zagrał też sam leśniczy. Film zyskał popularność w internecie, a do leśnictwa Polanki w nadleśnictwie Baligród wręcz drzwiami i oknami zaczęły napływać ze wszystkich stron zgłoszenia od dziennikarzy, reżyserów i tych wszystkich śmiałków, którzy też chcieliby nakręcić materiał o niedźwiedziach. Jednym z takich filmowców był Marcin Szumowski, ale w tym przypadku, to co miało być tylko jednorazowym wyskokiem w karierze reportera, stało się początkiem zażyłej znajomości, być może i początkiem długoletniej przyjaźni, a dla nas początkiem wspaniałej opowieści, która przybrała formę tej zachwycającej swoją treścią i formą książki.
Kazimierz Nóżka stał się tak bardzo znany, dzięki akurat temu jednemu filmowi, choć ani nie był to pierwszy filmik z leśnymi zwierzętami, jaki był dostępny w internecie, ani nie był to jedyny obraz z leśnych ostępów uchwycony przez fotopułapki ukradkiem filmujące życie dzikiej fauny. Ale właśnie dzięki temu, że stał się tak popularny, powstała książka Szumowskiego. A my mamy możliwość podejrzeć życie bieszczadzkich lasów i wczytać się w historie opowiadane przez leśniczego z Polanki. Nie musimy sobie jednak wyobrażać niedźwiedzi, wilków czy stada żubrów, bo książka jest też bogato ilustrowana przepięknymi zdjęciami przyrody.
„Niedźwiedzica z Baligrodu” Szumowskiego nie jest też wyłącznie historią tego dramatycznego wilczego polowania na niedźwiedzie, ucieczki i niespodziewanego ratunku. Nie jest opowieścią o tej jednej niedźwiedzicy i jej młodych. Nie jest też historią bieszczadzkich niedźwiedzi. Choć te zwierzęta, a zwłaszcza niedźwiedzica Aga, będą często gościć na kartach tej książki, to jest to opowieść o wszystkich mieszkańcach bieszczadzkich lasów. O faunie, o florze i o ludziach. O wilkach, lisach, żubrach i rysiach. O pszczołach i miodzie. O wężach, jaszczurkach, wydrach i gronostajach. O czapli, pluszczu i czarnym bocianie. I o bieszczadzkich roślinach Marcina Sceliny, leśniczego z sąsiednich Roztok. Jest wspomnieniem o rozsianych niegdyś na bieszczadzkich stokach wsiach i ich mieszkańcach, którzy tu kiedyś żyli, a ślady ich obecności znaczą dziś dzikie sady i ruiny cerkwi. Jest to opowieść o retortach, w których wypalano węgiel drzewny i smolarzach z Doliny Łopienki, a także o codziennej pracy bieszczadzkich leśników, ich pasji i szacunku do przyrody. Jest to więc – mówiąc najkrócej – opowieść o Bieszczadach w kontekście możliwie najszerszym. To zbiór klechd bieszczadzkich, gawęd Kazimierza Nóżki, zgrabnie zebranych i spisanych przez Marcina Szumowskiego.
Marcin Szumowski, Niedźwiedzica z Baligrodu i inne historie Kazimierza Nóżki
Oficyna 4eM, 2019