recenzja

W mrok | Adam Dzierżek, Spóźnione pożegnanie

Adam Dzierżek zabiera nas w miejsca owładnięte tajemnicą i mrokiem. Miejsca tyleż namacalne, choć schowane przed wzrokiem osób niewtajemniczonych i niepożądanych, co istniejące w najciemniejszych zakamarkach ludzkich umysłów. O „Spóźnionym pożegnaniu” pisze Przemysław Poznański.

Pozostając w nurcie noir powieść Dzierżka balansuje na pograniczu gatunków, oferując wiele z kryminału detektywistycznego, ale też chętnie czerpiąc z thrillera psychologicznego. I nie jest tak, że któryś z tych podgatunków zdominuje narrację powieści. Wręcz przeciwnie, obie płaszczyzny, na których autor rozpisał narrację książki, okażą się równie ważne dla fabuły. Śledząc więc z jednej strony dynamiczną intrygę opartą na  pełnym niebezpieczeństw śledztwie, które ma na celu wyjaśnienie zagadki sprzed kilku lat, jesteśmy też świadkami tego, co rozgrywa się w głowie bohatera, a także w głowach większości innych postaci obecnych na kartach „Spóźnionego pożegnania”, często chowających się tu za maskami, spod których raz po raz wyziera kolejna z nieprzepracowanych traum.

Pierwsze zlecenie

Zaczyna się jak w rasowej powieści detektywistycznej, trochę w stylu Raymonda Chandlera, choć mniej tu może cynizmu, więcej za to autodestrukcji. Punktem wyjścia jest sprawa, z jaką do świeżo upieczonego prywatnego detektywa Maksa Mejzy przychodzi jego pierwszy klient. Mejza nie jest co prawda nowicjuszem, jeśli chodzi o pracę detektywistyczną, zna ten fach od podszewki, bo wcześniej był śledczym. Odszedł jednak z policji i właśnie stawia pierwsze kroki we własnym biznesie. I – jak sądzi – los najwyraźniej postanowił się do niego uśmiechnąć: klient nie liczy się z pieniędzmi, a sprawa wydaje się stosunkowo prosta. Detektyw ma znaleźć córkę zleceniodawcy, a może przede wszystkim dowiedzieć, co się stało z jej dzieckiem. Będąca w zawansowanej ciąży młoda kobieta uciekła z rodzinnego domu kilka lat wcześniej i zerwała kontakt z bliskimi.  

Z informacji klienta wynika, że jego córka może przebywać nieopodal Stawirowa, dokąd zabrać ją mógł jej były psychiatra. Jednak śledztwo podjęte wcześniej przez zleceniodawcę na własną rękę zakończyło się fiaskiem: ustalenie czegokolwiek okazało się zbyt trudne, bo panująca na miejscu dziwnie napięta atmosfera, przesycona niepokojem, nie sprzyjała rozwikłaniu sprawy. Na domiar złego okazało się, że miejsce, w którym mogłaby przebywać kobieta, jest odcięte od świata – to rodzaj enklawy w enklawie, schowanej za murami i zasłoną milczenia. Czas zatem, by to Mejza pokazał, na co stać byłego glinę.

Przeczytaj takżę:

Podróż w mrok

Problem w tym, że mrok, jaki rozlewa na kartach swojej powieści Dzierżek, to także mrok kryjący się w umyśle głównego bohatera. Mrok jego osobistych problemów, symbolizowanych niejako przez zabliźnioną, a przecież wciąż dokuczającą szramę, dającą o sobie znać zawsze wtedy, gdy teraźniejszość w ten czy inny sposób zmusi Mejzę do rozpamiętywania zdarzeń z przeszłości. Zdarzeń, które sprawią, że podróż na prowincję okaże się jednocześnie podróżą w mrok własnych wspomnień, niespodzianą i niekoniecznie oczekiwaną okazją do konfrontacji z własnym bólem.

Śledztwo musi więc okazać się zderzeniem tych wszystkich mroków. Mroku samej zagadki kryminalnej – próby znalezienia odpowiedzi na pytanie o los córki klienta i jego wnuczki/wnuka, co oznaczać będzie dla Mejzy konfrontację ze społecznością wybitnie niechętną osobom z zewnątrz, a przy tym wręcz fanatycznie chroniącą swoje status quo. A także mroku tajemnic, skrywanych nie tylko przez bohatera, ale i choćby przez miejscowych. Ich wszystkich strachów, ale i nierozgrzeszonych win, wypomnianych im przez będącego na rauszu miejscowego księdza w jednej z najlepszych, a na pewno najbardziej „filmowych” scen powieści.  

Życie i śmierć

Ale jest tu jeszcze dodatkowy mrok. O ile bowiem nie ma nic dziwnego w tym, że Dzierżek buduje swój kryminał także na ukazaniu odwiecznej dychotomii życia i śmierci, co wpisane jest niejako w ramy gatunku, o tyle zyskuje autor dodatkową warstwę ciemności poprzez odwrócenie biegunów tej narracji. Zdarzy się zatem, że to nie perspektywa śmierci w jego kryminale będzie źródłem strachu, ale życie, wiążące się – i to na wielu poziomach – ze świadomością cierpienia, uporczywego trwania w nieznośnej traumie. 

„Spóźnione pożegnanie” czytać można zatem na wiele sposobów – książka ta będzie thrillerem, a nawet powieścią sensacyjną, niestroniącą od szybkiej akcji i strzelaniny, walki wręcz i aktów brutalnej przemocy, dokonywanych zresztą także w imię walki dobra ze złem. Będzie powieścią próbującą zgłębić psychikę osób doświadczonych nieszczęściem, nieradzących sobie z następstwami zła, jakie stało się ich udziałem. Będzie też w końcu przyczynkiem do szukania odpowiedzi na pytanie dotyczące prawa do decydowania o czyimś życiu i śmierci.  

Adam Dzierżek, Spóźnione pożegnanie
Wydawnictwo Initium, Kraków 26 lipca 2023
ISBN: 9788367545372

Adam Dzierżek takes us to places shrouded in mystery and darkness. Places that are as tangible, although hidden from the sight of the uninitiated and unwanted, as they exist in the darkest recesses of human minds. Przemysław Poznański writes about „Spóźnione pożegnanie” (Late Farewell).

Leave a Reply

Witryna wykorzystuje Akismet, aby ograniczyć spam. Dowiedz się więcej jak przetwarzane są dane komentarzy.

%d bloggers like this: