felieton

10 TOPEK | Felieton Dawida Kornagi | #przerwanysenkornagi

Na koniec kolejnego męczącego roku z covidem na świecie i jeszcze populistami u steru rządów w kraju, wpiszę się w nieco relaksujący trend i przedstawię swoje topki. Bez gatunkowego schematyzmu czy mediowego buzzu. To ultrasubiektywne zestawienie wyimków, docinków, miazmatów, inspiracji – pisze w grudniowym felietonie Dawid Kornaga.

Dawid Kornaga, fot. Rafał Meszka dla zupelnieinnaopowiesc.com

1. Trzecia dawka

W bańce, w której żyję (choć dla mnie to wcale nie bańka, ot życie na miarę możliwości i zasięgów, chyba że jesteś popularnym politykiem lub gwiazdą rocka, sorry, teraz rapu, to nie opędzisz się od inflacji lajków czy hejtów) – większość chce się szczepić. Nawet jeśli kolejne dziobnięcie nie uchroni przed zarażeniem, to na pewno jakoś pomoże. Co szkodzi ruszyć tyłek, jeśli nie masz przeciwskazań? Być może taki los, wkrótce czwarta, potem piąta dawka. Za dużo jednak osób wokół mnie przeszło przez wirusa, a niektóre umarły, jak mój były wydawca, by zgrywać chojraka i pokazywać światu fucka.

2. Eatsy

Jeśli już mowa pośrednio o lockdownach, to jeszcze nigdy nie wydałem tyle, ile na zamawianie jedzenia. Restauratorzy marudzą, że korpodostawcy zabierają im zyski. Tylko że by ich w ogóle nie mieli, gdyby nie ci pierwsi – napędzają marketingowo sprzedaż, przekonują nieprzekonanych, że lepiej jednak skorzystać z jakiejś promki niż zalewać zupę z kubka. Nie kupuję mitów o tzw. lokalnych dostawcach, to nie sprawdza się na dłuższą metę. Odkryłem przy okazji, że często lepiej zjeść zamówione w domu i dać komuś zarobić niż nic nie zamówić. Odpalasz drugi sezon, wcinasz zamówionego kebsa i chce ci się dalej żyć!

3. iPhone (13)

Żeby nie było, cenię i korzystam też z konkurencyjnego systemu – Androida. Co więcej, uważam, że jest niezbędny, ma przyszłość przed sobą i w ogóle. Natomiast kiedy kupiłem niedawno trzynastkę (po latach posuchy, ale też oszczędzania na nowy, ten najlepszy), zrozumiałem po raz kolejny, że gdybym miał mnóstwo czasu, spokojnie działałbym, czyli pisał i tworzył „na Androidzie”, który ma moc progresji. Natomiast z braku czasu, ale i cierpliwości powinienem, a nawet muszę zdać się na system „zamknięty”, za to najbardziej perfekcyjny, niezawodny na tej planecie. Do tego dochodzi co rusz seksi design.

4. Aplikacja

Jeśli już jesteśmy w temacie digital, gdybym wierzył w tę całą hinduską mitologię, sansarę, wędrówkę dusz, reinkarnację, to zdecydowanie nie życzyłbym sobie ponownego odrodzenia się w ciele homo sapiens. Jeśli już, chętnie zostałbym aplikacją. Taką regularnie aktualizowaną. Taką, co może żyć wiecznie, no prawie wiecznie, jako hub określonych potrzeb. Bycie aplikacją jest fascynujące. Masz w tle wielu ojców i matek z zakresu programowania, co cię nie tylko poczęli, ale regularnie dokarmiają aktualizacjami, dbają o twój rozwój cyfrowy. Aplikacja to przyszłość coraz bardziej teraźniejsza, homo appsus.

5. Dacza

Przez ostatnie kilkanaście lat sporo świata udało mi się zwiedzić. Być, czuć, dokazywać. No i co? No i nic. Można tak w nieskończoność. A to kolejne wyspy, a to jakaś starożytna agora. Bez planu lub z planem. Proszę bardzo, co kto lubi. Mnie już kilka lat temu solidnie zmęczyła powtarzalność tego przemieszczania się i bycia w danym miejscu, czasem na siłę. Niewątpliwie dobrze mieć detoks, nawet „dzięki” pandemii. By zatęsknić na nowo. Lecz to nigdy nie będzie takie samo. Dlatego od kilku lat jest domek letniskowy, taka właśnie dacza, w wersji skromnej, ale wszechstronnie zadowalającej. Za miastem, ale blisko.

6. Furioza

Tak, o tym filmie mowa, dzieło reżyserskie mojego wieloletniego przyjaciela i partnera w filmowym tworzeniu. W tych trudnych czasach dla branży filmowej cieszy fakt, że Furioza przebiła się do mainstreamu, zyskała szacunek krytyków filmowych, ale i miłość setek tysięcy odbiorców, i pokazała, że można zrobić film o bandziorach, nie topiąc się w bagnie oczywistości. Jako kierownik literacki tego obrazu, również autor wielu kwestii, bon motów czy scen, tym bardziej cieszę się z sukcesu całej ekipy, która w pełni na niego zasłużyła. Kto nie widział Furiozy, koniecznie niech to nadrobi, mam nadzieję, wkrótce w streamingu.

7. Lampy solarne

Zakochany w sposób romantyczny, więc beznadziejny w świecach, nie wiedziałem, że zmienię zapatrywania. I zakocham się w lampach solarnych. Na naszej szerokości geograficznej ma to sens od wiosny do jesieni, ale warto. Karmisz lampy słońcem, tyle ile możesz, a potem ci służą. Energia z natury. Towarzyszka działkowych bachanalii. Nocny przewodnik do toalety. Czy gdziekolwiek. Lampy solarne są jak aplikacje, czeka je coraz większa przyszłość. Dosłownie. I to nie jest gadżet, to jest sposób na walkę z cenami prądu. Mają także swój styl, dobrze wyglądają, jeszcze lepiej świecą. Warto solarować.

8. Marylin Manson

Nie wiem, dlaczego tak mam, ale jak kogoś chcą udupić, to zaraz budzi to mój sprzeciw. Nawet jeśli wiem, że ma coś za kołnierzem. Tylko rzecz w tym, że Marylin Manson, teraz oskarżany o bycie markizem de Sade’m, co to gwałci, bije, maltretuje jakieś równie szalone diwy amerykańskiego pudelka – nigdy tego nie ukrywał. To nie jest koleś, co zaprosi cię na kawkę do Starbucksa, a potem da niewinnego całusa na drogę. Tak jak cenię niezależność artystyczną, tak nienawidzę pasożytów, co chcą wypłynąć na oskarżeniach, równocześnie będąc w tym świecie, karmiąc się długo jego benefitami, sławą i kasą.

9. Subskrypcja

W liczbie mnogiej. W kontekście zachowania niezależności naszych mediów, osaczanych przez bandyckich obajtków tego żałosnego polskiego światka, to jest coś, czego nie można zostawić. Powiedzmy sobie prawdę: prasa drukowana to już muzeum. Nie ma odwrotu. Więc zastanów się, nim znów wydasz na kolejne dwa kraftowe: a może ten hajs to jest miesięczny abonament dla niezależnych mediów? Nie ma też co popadać w martyrologię. Jeśli mamy tylko netflixować, to skończymy bez happy endu. Teraz to nie „hej, kto Polak na bagnety, tylko „na subskrypcje”. Tych właśnie, co informują tak, jak należy.

10. Bieganie

Kiedy wyobrażam sobie swój nekrolog, widzę tekst: Siedział i pisał. Hmm. To nie tak. Fakt, siedzę i piszę. Jednak zmieniam postawy, by uniknąć sekwestracji dysku. Od góra 11 lat biegam regularnie, z małą zimową przerwą. To mój absolutny top. Możesz nie wiadomo co, ale jak dupy nie ruszysz, i to porządnie, to wiedz: przepadniesz. Nie ma dnia, byśmy się nie starzeli. Noworoczne toasty to kolejne krzyżyki na naszym tajmlajnie. Więc nie miejcie złudzeń, najważniejsza baza: ciało, potem nadbudowa: umysł. Dbajcie o nie po kolei. Tak jak ja o moje nogi i felietony. Dacie radę! Do biegu, gotowi? To start w 2022!

%d bloggers like this: