Polowanie na czarownice sprzed wieków, zabójstwo dziewczynki sprzed trzydziestu lat i współczesne zaginiecie dziecka – to punkt wyjścia najnowszej – dziesiątej już – części kryminalnej sagi Camilli Läckberg, rozgrywającej się w niewielkiej szwedzkiej Fjällbace. Książka ukaże się 8 listopada, ale przedpremierowo można ją było kupić w piątek w Warszawie podczas spotkania z autorką.
Läckberg nazywana jest „królową szwedzkiego kryminału” i trudno odmówić jej tego tytułu, jeśli weźmiemy pod uwagę liczbę sprzedanych egzemplarzy – nakład ponad 20 milionów książek mówi sam za siebie. Najnowsza powieść z pewnością podzieli sukces poprzednich, tym bardziej że łączy w sobie dwa niezwykle ciekawe wątki. W warstwie historycznej pisarka porusza wątek wiedźm, czarownic, zabijanych w XVII i XVIII wieku za swoją wiedzę i odmienny styl życia.
– W całej Europie, w tym w Szwecji prześladowano wtedy kobiety, które były – patrząc na to z naszego, współczesnego, punktu widzenia – niezwykłe. Wyróżniały się na tle społeczeństwa, bo choćby nie chciały wyjść za mąż, lub zgłębiały wiedzę z zakresu medycyny i nie bały się wyrażania swoich poglądów – tłumaczyła Läckberg podczas spotkania w warszawskim Empik Junior. I przyznawała, że jeśli za czarownice uznać kobiety silne i niezależne, to i ona jest czarownicą.
– Uważam, że kobieta powinna móc usiąść z lampką wina, a mąż w tym czasie powinien zająć się dziećmi i ugotować obiad – śmiała się pisarka.
Skąd ten wątek w powieści?
– Tereny, gdzie leży Fjällbacka [miejscowość, w której rozgrywają się jej kryminały – red.] były w czasach polowań na czarownice pod panowaniem duńskim. Tamtejsze władze wyróżniały się na tle innych regionów dzisiejszej Szwecji niezwykłym okrucieństwem w prześladowaniu wiedźm. To było jedyne miejsce, gdzie torturowano je przeprowadzając „próbę wody”. Topiono kobiety podejrzane o bycie czarownicami. Jeśli ofiara utonęła, oznaczało to, że była niewinna, jeśli nie tonęła, palono ją na stosie, bo według ówczesnego prawa okazywała się winna – opowiadała pisarka.
W warstwie współczesnej motorem intrygi „Czarownicy” jest zaginięcie czteroletniej dziewczynki i wcześniejsza o trzydzieści lat śmierć innego dziecka. Do tamtej zbrodni przyznały się… dwie trzynastolatki, które potem jednak odwołały zeznania. Skazano je jednak, ale jako nieletnie nie trafiły do więzienia. Jedna z nich została w Fjällbace, druga wróciła do miasteczka dopiero po latach, już jako słynna hollywoodzka aktorka, by kręcić film o Ingrid Bergman.
– Przygotowując się do pisania książki wiele czytałam o dzieciach-zabójcach. O Mary Bell, która w wieku 11 lat udusiła dwóch małych chłopców, czy o dwóch nastoletnich dziewczynkach, które zabiły matkę jednej z nich, co potem Peter Jackson pokazał w filie „Niebiańskie istoty” – tłumaczyła Läckberg.
Jak te wątki łączą się w książce? Na to pytanie odpowie zapewne lektura książki.
„Czarownica” to 10. tom o Fjällbace. I – jak zapewnia autorka – nie ostatni. – Możliwe, że razem z moimi bohaterami, Patrikiem Hedströmem i Eriką Falck, zestarzeję się i przejdę na emeryturę – śmiała się pisarka. Teraz jednak zamierza zrobić sobie przerwę i zacząć pisać dwie inne serie.
– Nie chcę zanudzić siebie, a przede wszystkim nie chcę zanudzić czytelników. Dlaczego potrzebuję zmiany – wyjaśniała Camilla Läckberg.
– Przemysław Poznański, Przemysław Jakub Hinc
Spotkanie z Camillą Läckberg
Warszawa: Empik Junior, 27 października 2017
Prowadzenie: Justyna Dżbik-Kluge