Czy Tsukuru Tazaki jest wcieleniem dra Jekylla i pana Hyde’a? Czy żyje w dwóch różnych wymiarach – w jednym śni (odbywa) stosunki z przyjaciółką, w drugim pozwala (śni), by do orgazmu doprowadził go współlokator? W jednym gwałci i zabija, w drugi jest uosobieniem delikatności? Czy Tsukuru Tazaki w ogóle żyje, czy też – zgodnie z tym, co zamierzał – popełnił samobójstwo?
Znam Tsukuru Tazakiego dłużej, niż on sam żyje na tym świecie. Wy też go znacie. Widzieliście kiedyś człowieka, który – choć przystojny i sympatyczny, choć inteligentny i wciąż jeszcze młody, choć natchniony oryginalnymi ideami – czuje się nijaki, żaden, bezbarwny? Jeśli sami nie macie go trochę w sobie, to na pewno takiego człowieka spotkaliście i – co możliwe – bezskutecznie próbowaliście dowartościować, przypomnieć mu o tym, jaki jest naprawdę. Brak wiary w siebie nie jest cechą rzadką, wiem coś o tym, z pewnością nie trzeba podobnych ludzi szukać w magicznym, niejednoznacznym świecie Murakamiego, mamy ich na co dzień tuż obok. Z tego punktu widzenia wszyscy znamy Tsukuru Tazakiego od lat. Znamy Tsukuru, który jest symbolem zaniżonej samooceny, ale oczywiście przed przeczytaniem książki autora „Przygody z owcą” nie znamy Tsukuru konkretnego, jednostkowego i – jak to bywa z ludźmi, którzy w siebie nie wierzą – niepowtarzalnego.
Trochę jednak trudno dziwić się temu bohaterowi, że w siebie nie wierzy – jako jedyny z piątki licealnych przyjaciół nosi nazwisko, które nie zawiera w sobie żadnego koloru. Innych łatwo przezwać Niebieskim, Czerwonym, Czarną i Białą, Tsukuru Tazaki jest po prostu Tsukuru, co w jego mniemaniu oznacza nijakość, a tolerowanie go przez paczkę to tylko kaprys jej członków. Z pewnością nie pomaga bohaterowi fakt, że gdy wyjeżdża z rodzinnej Nagoi na studia do Tokio, przyjaciele proszą go, by więcej do nich nie dzwonił. To nagłe, niewytłumaczalne i niewytłumaczone zerwanie decyduje o całym dalszym życiu Tsukuru, kładzie się cieniem na jego związkach i życiowych wyborach.
Ta, niemal kryminalna, zagadka, w trakcie której bohater musi też zmierzyć się z wiadomością o tajemniczej śmierci jednego z przyjaciół i zarzutami pod swoim adresem, wymaga m.in. dalekiej „pielgrzymki” do Finlandii, ale także szukania prawdy o sobie, o własnej seksualności i potencjalnych pokładach zła
Tsukuru Tazaki szuka barwy, co oznacza poszukiwanie akceptacji, a zatem także źródeł decyzji przyjaciół o zerwaniu znajomości. Ta, niemal kryminalna, zagadka, w trakcie której bohater musi też zmierzyć się z wiadomością o tajemniczej śmierci jednego z przyjaciół i zarzutami pod swoim adresem, wymaga m.in. dalekiej „pielgrzymki” do Finlandii, ale także szukania prawdy o sobie, o własnej seksualności i potencjalnych pokładach zła. Czy Tsukuru Tazaki jest wcieleniem dra Jekylla i pana Hyde’a? Czy żyje w dwóch różnych wymiarach – w jednym śni (odbywa) stosunki z przyjaciółką, w drugim pozwala (śni), by do orgazmu doprowadził go współlokator? W jednym gwałci i zabija, w drugi jest uosobieniem delikatności? Czy Tsukuru Tazaki w ogóle żyje, czy też – zgodnie z tym, co zamierzał – popełnił samobójstwo?
Główny bohater projektuje dworce, więc i premiera książki Murakamiego odbywa się na dworcach całego świata
Wszyscy ludzie mają barwy – mówi w pewnym momencie jeden z bohaterów. Rzecz w tym, że sami tych barw nie widzimy. Zobaczyć może je tylko ktoś, kto przyjął „żeton” zbliżającej się śmierci, zaakceptował swoisty dar, polegający na tym, że godzi się umrzeć za kogoś innego. Wokół Tazakiego wszyscy mają barwy – czy to oznacza, że przyjął kiedyś taki „żeton” i wkrótce umrze (czy o tym chce mu powiedzieć Sara, wyznaczając datę spotkania)? A może wręcz przeciwnie: wiąże się z ludźmi, którzy przyjęli dar śmierci i widząc niezwykłe barwy Tsukuru chcą się przed śmiercią znaleźć w jego otoczeniu? To tłumaczyłoby krótkotrwałe znajomości, po których u bohatera rośnie jeszcze poczucie odrzucenia.
Uczciwie muszę powiedzieć, że „Bezbarwny Tsukuru…” nie ma w sobie siły i wielowymiarowości takich powieści Murakamiego jak moje ulubione „Przygoda z owcą”, „Tańcz, tańcz, tańcz” czy „Kafka nad morzem”. To raczej szkic, w którym niektóre wątki są ledwie zarysowane ołówkiem i nie doczekają się poprawienia pędzlem, postaci pojawiają się i znikają bez śladu, tropy zamazują się, nie dając nam satysfakcji, że znamy ich prawdziwe znaczenie. Być może Murakami szykuje kontynuację? A może każe ją domalować nam, każdemu z osobna, każdemu własną barwą?
Bezbarwny Tsukuru Tazaki i lata jego pielgrzymstwa
Przełożyła Anna Zielińska-Elliott
Muza 2013