Site icon Zupełnie Inna Opowieść

Pamięć zła | Robert Ostaszewski, Ukochaj na śmierć

Advertisements

Zło kryje się w przeszłości, a przede wszystkim w rozpamiętywaniu doznanych krzywd – tych zbiorowych i tych osobistych. Choćby i domniemanych. W „Ukochaj na śmieć” Roberta Ostaszewskiego takie zło prowadzi do zbrodni. I to niejednej – pisze Przemysław Poznański.

Ostaszewski lubi sięgać do przeszłości, by wygrzebywać z niej głęboko ukryte tajemnice, sprawy, o których wielu chciałoby zapomnieć, i na ich bazie budować kryminalną intrygę. Tak było w pierwszym tomie cyklu śląskiego, czyli „Zabij ich wszystkich”, gdzie opisał rzadko wspominaną masakrę żydowskich dzieci w 1941 roku w Białej Cerkwi. Tak jest i w najnowszej odsłonie. Tym razem autor sięga do historii obozu Zgoda w Świętochłowicach – podlegającego Urzędowi Bezpieczeństwa Publicznego, polskiego, komunistycznego obozu koncentracyjnego, gdzie w nieludzkich warunkach trzymano po wojnie Niemców, volksdeutschów i często niczemu niewinnych Ślązaków.

To ciemna karta w historii regionu, którą wielu najchętniej by wymazało z pamięci – może nie tyle z tej zbiorowej, bo ofiary doczekały się tu pamiątkowej tablicy, co z indywidulanych biografii tych, którzy do zadawania krzywd przyłożyli rękę. Czy to zatem właśnie z powodu nie dla wszystkich pożądanego zainteresowania historią Zgody ginie zaraz na początku powieści młody student historii – Robert Zaręba?

A może to jednak tylko nieszczęśliwy wypadek? Wszak do śmierci dochodzi podczas inscenizacji obrony wieży spadochronowej w Katowicach, w pierwszych dniach II wojny światowej, bronionej przed wkraczającymi do miasta oddziałami Wehrmachtu. Zaręba był uczestnikiem tego widowiska, osobą w środowisku miłośników rekonstrukcji historycznych znaną i lubianą, dlaczego więc ktokolwiek miałby zamiast używanych podczas takich inscenizacji ślepych nabojów skorzystać z ostrej amunicji?

Wyjaśnić to muszą ludzie komisarza Polańskiego. Właśnie ludzie, a nie pojedynczy glina, bo Robert Ostaszewski, podobnie jak w pierwszy tomie, kładzie duży nacisk na wiarygodne przedstawienie realiów pracy policji, z jej zespołowym charakterem. Co ciekawe i ważne, do teamu Polańskiego dołącza teraz nowa osoba – to policjantka z Warszawy, podkomisarz Renata Łukowska, zesłana „na prowincję” z CBŚP z powodu pewnych zdarzeń, których kulisy woli zostawić dla siebie. Ta bohaterka Ostaszewskiego, złośliwie nazywana Petardą, to charakterologiczny majstersztyk – postać daleka od schematów, silna i niezależna kobieta, świetna śledcza, ale przy tym tkwiąca wciąż jedną nogą w przeszłości, rozpamiętująca decyzje, których efekty były dalekie od oczekiwanych. Nie ukrywa przy tym, że nie znosi Katowic oraz nowych kolegów, ale że jest policjantką z krwi i kości, to wie, że najważniejsza jest praca, do której zresztą miewa niestandardowe podejście.

Nie jest tu jednak jedyną bohaterką „z problemami” – Robert Ostaszewski zadbał o to, by każdego z policjantów umieścić nie tylko w zawodowej, ale i w prywatnej rzeczywistości, często niepozbawionej drobnych, ale męczących kłopotów – naciski żony, by kupić nowe mieszkanie czy rozpadający się związek skutecznie przeszkadzają bohaterom w usilnych próbach złapania zabójcy, który nie zamierza kończyć na jednej ofierze. Pracy jest więc sporo, tym bardziej że katowiccy policjanci muszą w poszukiwaniu mordercy poszerzyć pole działania poza granice swojego miasta – wspomniane Świętochłowice są bowiem ważne nie tylko z powodu wspomnianego obozu Zgoda, którego wątek szybko pojawia się w śledztwie, lecz także dlatego, że mieszka tu choćby dziewczyna zabitego Roberta Zaręby.

Policjanci zostają zatem wrzuceni przez autora w wielowątkowe śledztwo, podczas którego przeniknąć muszą nie tylko do hermetycznego i specyficznego środowiska grup rekonstrukcyjnych czy zajrzeć za kulisy lokalnych układów, ale i przekroczyć progi mieszkań w podupadających śląskich kamienicach oraz – co może najistotniejsze – przeniknąć przez meandry mentalności żyjących tu ludzi. Dzięki temu na jaw wyjdzie wiele tajemnic, w tym te, schowane głęboko w przeszłości tak regionu, jak i jego mieszkańców. Traumy wynikające z wielkiej historii zderzą się z małymi, można nawet rzecz banalnymi problemami, które w umysłach osób zakompleksionych urastają jednak czasem do rangi wielkich krzywd.

Dzięki temu „Ukochaj na śmierć” to nie tylko trzymający w napięciu kryminał, ale i pogłębiony portret ludzi, zakotwiczonych w przeszłości, a nie patrzących w przyszłość, kurczowo trzymających się tego, co było, nawet jeśli jest to dla nich źródłem bólu. Robert Ostaszewski kontynuuje więc tym tomem jedną z ciekawszych kryminalnych serii. Choć śląską, to przecież „skandynawską” w nastroju i konstrukcji, bo nastawioną nie tyle na fajerwerki sensacji czy nawet wielopiętrowych motywacji antagonisty, ile na ukazanie najzwyklejszego, codziennego zła, które w odpowiednich okolicznościach może stać się przyczyną zbrodni. 

Robert Ostaszewski, Ukochaj na śmierć
Świat Książki, Warszawa 2020

Exit mobile version