Ma w sobie ten izraelski thriller coś z prozy Johna Le Carré. To ten nastrój ostatecznego pogodzenia się z faktem, że w świecie służb nie ma miejsca na naiwną, czarno-białą opowieść o walce dobra ze złem.
Przeczytaj także: CHCĘ BYĆ TOBĄ, ŻYDZIE | Sayed Kashua, Druga osoba liczby pojedynczej
To, co zwraca uwagę w postaci bohatera, to jej autentyczność. Fakt, nasz agent to dobry człowiek, choć nie bez wad. Szanuje Palestyńczyków (agent nie powinien kierować się nienawiścią – znamy to choćby z prozy Vincenta V. Severskiego, gdzie szpiedzy działający po przeciwnych stronach barykady doceniają profesjonalizm przeciwnika, a nawet darzą się szacunkiem), zdolny jest do współczucia i niesienia bezinteresownej pomocy, a jednocześnie bywa bezwzględny, gdy tylko wymaga tego praca. Jest rzecz jasna bezwzględnie lojalny wobec ojczyzny, ale miewa wątpliwości co do sensu powierzonych mu zadań.
Yishai Sarid w czasie obowiązkowej w Izraelu służby wojskowej był oficerem wywiadu. Jako pisarz nie jest zwolennikiem fajerwerków rodem z prozy Toma Clancy’ego, znajdziemy tu oczywiście sceny akcji, ale zamiast czarno-białych podziałów autor woli szarość i odcienie. Czytając „Limassol” nie sposób nie pomyśleć choćby o „Bardzo poszukiwanym człowieku” Le Carré – Sarid także pokazuje ludzkie oblicze służb specjalnych, z dylematami, pragnieniami, ambicjami jednostek. I tym rodzajem naiwności, że dobro zwycięży. To, co dodatkowo w tej książce ciekawe, to tło: Izrael, kraj żyjący w wiecznym napięciu, w nieustannym stanie wyjątkowym.
Przeczytaj także: I KTO TU JEST WARIATEM? | Leore Dayan, Ludzie wolą tonąć w morzu
„Limassol” to trzecia już wydana przez wydawnictwo Filo książka z serii współczesnej prozy izraelskiej. Trzeba przyznać, że to jedna z cenniejszych inicjatyw na polskim rynku książki, bo choć każda pozycja jest inna, to niezmiennie mamy do czynienia z prozą najwyższej próby.
Yishai Sarid, Limassol (לימסול)
Przełożył z hebrajskiego Michał Sobelman
Filo 2015